FENOMEN POPKULTURY - Tekst: Jakub Biskupski
Co sprawia, że niektóre dzieła kultury popularnej stają się wybitne, a inne szybko przechodzą w zapomnienie? Czasami wystarczy charyzma twórcy, w innych przypadkach potrzebny jest łut szczęścia lub odważny pomysł i upór. Nieważne jednak, którą drogą dochodzi się do statusu legendy. Bo na jej końcu czeka na artystów wymarzona nagroda. Nieśmiertelność. Krytycy nie zostawili na sadze „Zmierzch” suchej nitki. Recenzentka Laura Miller oskarżała autorkę powieści Stephenie Meyer o seksizm. Znakomity pisarz Stephen King poszedł jeszcze dalej. „Nie da się jej porównać do J.K. Rowling, która stworzyła Harry’ego Pottera. Z dość prostej przyczyny. Rowling świetnie pisze, a pani Meyer nie umie tego robić” – komentował. To jednak nie przeszkodziło mormonce mieszkającej w Cave Creek w Arizonie zdobyć miliony fanów na całym świecie. Zajęło jej to niecałe dwa lata. W czerwcu 2003 roku Meyer przyśnił się romans wampira z „ludzką” koleżanką z tej samej szkoły średniej. „Coś kazało mi zapisać tę historię w pamiętniku” – wspominała Stephenie, która wtedy zajmowała się domem i dziećmi. Już w listopadzie podpisała kontrakt na wydanie czterech tomów miłosnej opowieści dla nastolatków. Pierwsza część, „Zmierzch” na rynek trafiła w październiku 2005 roku i z miejsca stała się wielkim hitem. Miesiąc po premierze zdobyła piąte miejsce na liście bestsellerów „New York Timesa”. Kolejne części sagi jeszcze szybciej trafiały na pierwsze miejsca w rankingach najczęściej kupowanych książek. Jednak dopiero przeniesienie tej historii na ekran filmowy sprawiło, że na świecie zapanowała prawdziwa gorączka „Zmierzchu”. W dużej mierze dzięki aktorom, którzy zagrali główne role – Kristen Stewart, Robertowi Pattinsonowi i Taylorowi Lautnerowi. „Praktycznie w jednej chwili dotarli do miejsca dostępnego tylko dla nielicznych. To absolutny szczyt sławy” – mówił redaktor naczelny magazynu „People” Larry Hackett. Liczby zakochanych w Pattinsonie i Lautnerze fanek nie da się już oszacować. I co najbardziej zaskakujące, wcale nie są to tylko nastolatki. „Każdy marzy o pięknej miłości. A historia Meyer pokazuje tę najbardziej idealną. Ponadczasową i między podziałami” – kwitowała ten fenomen Oprah Winfrey. Terapeuci są jednak dużo bardziej ostrożni. Po tym, jak do klinik zaczęły się zgłaszać fanki sagi, jeden z rodzajów depresji nieszczęśliwie zakochanych nazwali właśnie syndromem „Zmierzchu”.
[źródlo]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz